Wykolejnice

Wykolejenie pociągu zawsze jest niebezpieczne. Jeśli dojdzie do niego podczas jazdy z dużą prędkością może mieć nieobliczalne skutki: przewrócenie lokomotywy i wagonów, poważne uszkodzenia ciała u pasażerów i pracowników. A jednak w niektórych sytuacjach wykolejenie jest uważane za mniejsze zło i pozwala uniknąć katastrofy, na przykład czołowego zderzenia dwóch pojazdów lub pociągów poruszających się po tym samym torze.

Na kolei część pracy manewrowej odbywa się na bocznicach, górkach rozrządowych, bocznych torach. Tam zestawia się składy, ładuje i rozładowuje wagony, tam pracują lokomotywy manewrowe. Takie miejsca są czymś w rodzaju zamkniętej enklawy i żaden pociąg ani lokomotywa nie może ich opuścić i wyjechać na tory należące do sieci PKP PLK bez wcześniejszego uzgodnienia. Takie wtargnięcie byłoby śmiertelnie niebezpieczne, ponieważ mogłoby doprowadzić do zderzenia z pociągiem jadącym według rozkładu.

Na kolei pracują ludzie. Wszyscy, nawet specjaliści z wieloletnim stażem są omylni. Zdarza się, że popełniają błędy z pozoru niemożliwe, na przykład dopuszczają do sytuacji, w której lokomotywa ruszy sama, bez maszynisty. Albo nie zapobiegną na czas uruchomieniu lokomotywy przez osobę, która nie ma do tego prawa. Jeśli zdarzy się to na bocznicy, skutki zdarzenia będą ograniczone, ale wypuszczenie nierozkładowego pojazdu na szlak niesłychanie zwiększa skalę zagrożenia. Jak można temu zapobiec?
Pierwsze skojarzenie – brama. Niestety, nie ma sensu. Brama nad torami może zabezpieczyć teren bocznicy przed wejściem niepowołanych osób, ale dla pojazdów szynowych nie jest żadną przeszkodą. Trzeba użyć specjalnych zabezpieczeń. Niepozornych, ale wystarczająco skutecznych. Pociągi jeżdżą po szynach, więc trzeba zrobić tak, żeby szyny stały się nieprzejezdne. Rozwiązaniem są wykolejnice. Wykonane ze stali, bardzo wytrzymałe nakładki zamontowane na zawiasach przy szynie. Zamykanie drogi dla pociągu polega na umieszczeniu wykolejnicy na główce szyny. Każda próba przejechania tak zabezpieczonego toru skończy się uniesieniem osi lokomotywy albo pierwszego wagonu który na nią trafi i wyrzuceniem jej poza tor. Dalsza jazda jest niemożliwa.

Żeby poinformować maszynistę o zamknięciu wykolejnicy obok niej umieszcza się sygnalizator wskazujący pozycję urządzenia (ZAMKNIĘTA – OTWARTA). Wykolejnicą można sterować ręcznie, albo zdalnie, z nastawni. Samowolne przestawienie urządzenia jest niemożliwe, ponieważ wykolejnice są zabezpieczane zamkami.

„Samochodowym” odpowiednikiem tego zabezpieczenia byłaby pewnie kolczatka. Oba urządzenia uniemożliwiają dalszą jazdę zatrzymanego pojazdu. Tyle, że samochód można jednak gdzieś odholować, wkolejenie lokomotywy albo wagonu wymaga sporego nakładu pracy, czasami także naprawy pojazdu i toru. Żeby zminimalizować koszty, wykolejnice umieszcza się w miejscach, w których wykolejenie pociągu nie spowoduje dodatkowych strat, ani nie zagrozi pracującym w pobliżu ludziom. Poruszając tematykę modernizacji infrastruktury kolejowej, wspomnę o jednej z polskich firm, działających w tej branży, czyli Krakowskich Zakładach Automatyki (KZA).