Wypadek oczami maszynisty

W artykule opublikowanym w jednym z portali nazwano maszynistów „egzekutorami”. Autor rozmawiał z maszynistami, którzy prowadzili pociągi podczas wypadku z udziałem ludzi, niektóre z nich były zamachami samobójczymi. Uważam, że określenie „egzekutor” w odniesieniu do maszynisty jest co najmniej niezręczne, a mówiąc całkiem szczerze bezsensowne i krzywdzące.

Egzekutor dokonuje egzekucji. Maszynista, jeśli już dojdzie do wypadku, może w wariancie optymistycznym być jego bezwolnym świadkiem a w wariancie pesymistycznym jedną z ofiar. Masa pociągu i prędkość sprawiają, że jeśli zostanie popełniony błąd (bez względu na to, czy z winy maszynisty, czy dyżurnego ruchu albo innego pracownika kolei lub uczestnika ruchu) to tuż przed zderzeniem niczego nie można odwrócić ani powstrzymać. Jeśli prędkość i odległość na to pozwolą, uda się uniknąć zderzenia. Jeśli będzie zbyt szybko i zbyt blisko, żadna siła nie zapobiegnie kolizji. Najważniejszą rolę odgrywa czas, więc każdy ułamek sekundy ma znaczenie, im prędzej pociąg zacznie hamować, tym mniejsze będą skutki wypadku.

Maszynista kiedy zda sobie sprawę z nieuchronności kolizji może zrobić tylko cztery rzeczy: uruchomić nagłe hamowanie pociągu, włączyć sygnał dźwiękowy, opuścić pantograf (w elektrowozie) i uciekać. Jeśli do kolizji miałoby dojść w wyniku zderzenia czołowego, teoretycznie może jeszcze użyć systemu „radio stop”, żeby zahamować nadjeżdżający z przeciwka pociąg i choćby minimalnie zmniejszyć jego prędkość.

W większości lokomotyw jeżdżących po polskich torach każdą z tych czynności trzeba wykonać osobno i maszyniści opanowali to do perfekcji. Na Zachodzie wymyślono lepszy, bo prostszy sposób: całą procedurę uruchamia się przez wciśnięcie jednego przycisku. Jest i druga różnica: w zachodnich lokomotywach od lat są montowane klatki bezpieczeństwa: dodatkowe wzmocnienia, tworzące stosunkowo bezpieczną strefę, w której maszynista ma większe szanse przeżycia katastrofy. W Polsce wszystko, co może zrobić, to uciec do korytarza łączącego obie kabiny i położyć się na podłodze. Przy niewielkich prędkościach można próbować wyskoczyć z kabiny ale to rozwiązanie nie zawsze jest najlepsze bo w razie wykolejenia lokomotywy przy niewielkiej prędkości w kabinie może być bezpieczniej, niż w pobliżu torów.