Z punktu widzenia taboru kolejowego mamy do przebycia długą drogę. Według danych opublikowanych w 2017 roku przez Urząd Transportu Kolejowego średni wiek lokomotywy wynosił 36,9 lat a wagonu 30,3 lat.
Taka diagnoza nie pozostawia wątpliwości. W najbliższym czasie mogą się zrealizować trzy scenariusze. W wersji pesymistycznej przewoźnicy kolejowi będą eksploatowali swój tabor aż do jego fizycznej śmierci wykonując jedynie nakazane prawem przeglądy i remonty. W ten sposób utrzymają przez jakiś czas swoje zdolności przewozowe, ale nie dotrzymają kroku zagranicznym konkurentom ani pod względem kosztów eksploatacji, ani bezpieczeństwa. Pozbawią się też możliwości prowadzenia pociągów poza Polską.
Wersja optymistyczna zakłada przebudowę nadających się do tego lokomotyw i wagonów oraz duże zakupy nowego taboru. W ten sposób szansę na rozwój będą mieli nie tylko przewoźnicy, ale również producenci taboru i ich poddostawcy. Wzrośnie zapotrzebowanie na nowoczesne technologie i wysokiej jakości materiały oraz podzespoły. Można mieć nadzieję, że taka stymulacja rynku zaowocuje opracowaniem nowych rozwiązań, także w zakresie biernego i aktywnego bezpieczeństwa taboru. Od lat na rozwiązanie czeka wiele problemów, choćby kwestia ochrony maszynistów podczas wypadków. Starsze lokomotywy eksploatowane w Polsce nie mają żadnych rozwiązań zwiększających szansę przeżycia maszynisty w przypadku zderzenia. Klatki bezpieczeństwa i systemy „antyclimbing” pojawiły się w nowych pojazdach, np. lokomotywach Dragon produkowanych przez Newag.
Krakowskie Zakłady Automatyki KZA SA od lat wykonują prace w infrastrukturze kolejowej na rzecz poprawy bezpieczeństwa i komfortu wszystkich uczestników ruchu kolejowego.
Opracowano na podstawie artykułu Piotra Kołaczka opublikowanego w magazynie KZA EXPRESS