Bezpieczeństwo na kolei – temat dla wszystkich

Bezpieczeństwo w ruchu kolejowym to temat rzeka. Można go opisywać z perspektywy maszynistów, automatyków, spedytorów, pracowników odpowiadających za utrzymanie infrastruktury, pasażerów. Bezpieczne prowadzenie pociągów jest ważne dla wszystkich, włącznie z tymi, którzy pociągami jeżdżą sporadycznie, albo wcale. Oni również przejeżdżają samochodami przez tory kolejowe, przechodzą przez nie, mieszkają obok linii kolejowych.

No dobrze, tyle teorii. A w praktyce? Wszyscy wiemy, że nie wolno przechodzić przez tory w niedozwolonym miejscu i większość z nas od czasu do czasu przechodzi. Każdy kierowca rozumie, że w konfrontacji z pociągiem nie ma najmniejszych szans, ale wielu złorzeczy dróżnikom, którzy rzekomo złośliwie zamykają zapory, żeby „podnieść ciśnienie” kierowcom i ich pasażerom.

Czy warto po raz kolejny pisać o prawdach oczywistych? „Nie omijaj półzapór, nie podchodź do torów”, „nie ignoruj nakazu zatrzymania przed przejazdem niestrzeżonym”. Przecież nikt tego nie przeczyta. Albo przeczyta z rozpędu i poszuka czegoś ciekawszego. Poczekajcie. Bezpieczeństwo na kolei to solidny kawał wiedzy okraszonej ciekawostkami, informacjami technicznymi. Analiza zdarzeń, wypadków, katastrof może być bardzo interesująca. Niektóre statystyki też są ciekawe, chociaż żeby je poprawnie zinterpretować trzeba co nieco wiedzieć o zasadach obowiązujących na kolei i działaniu urządzeń bezpieczeństwa.

Zapraszam do odwiedzania tego bloga wszystkich zainteresowanych transportem kolejowym i szynowym w ogóle. Będę pisał o technice, praktyce, wydarzeniach. O prawie, przepisach wewnętrznych i procedurach też, ale tak, żeby pokazać je w kontekście konkretnych sytuacji i zagrożeń. Obiecuję, że będę się trzymał z daleka od moralizowania i teoretyzowania. Zakładam, że odwiedzający tego bloga mają wyobraźnię, myślą logicznie i czują respekt przed lokomotywą prowadzącą ważący skład ważący ponad 2000 ton.

Skoro o tym mowa… od czasu do czasu spółki grupy PKP organizują demonstracje zderzenia pociągu albo i samej lokomotywy z samochodem osobowym (zazwyczaj wrakiem ściągniętym ze złomowiska). Czasami, w ramach szkolenia, w akcji uczestniczą strażacy i pogotowie ratunkowe. Jeśli macie możliwość, wybierzcie się i pooglądajcie, zabierzcie znajomych. Szczególnie, jeśli wiecie, że lubią brawurę i życie na krawędzi a przepisy i ostrzeżenia niezmiernie ich irytują.

Taki pokaz odbywa się w kontrolowanych warunkach, przy prędkości lokomotywy około 40 km/h, może nieco większej. Nie ma efektów specjalnych, uderzony samochód nie jest wyrzucany w powietrze, tylko pchany przez kilkadziesiąt metrów po torach. Obserwując zderzenie wyobraźcie sobie, że siedzicie za kierownicą, a z wami podróżuje rodzina. To wystarczy, żeby uwierzyć w sens zatrzymywania się przed przejazdem.

W rzeczywistości prędkość pociągu może być ponad dwa razy większa a jego masa, jak pisałem wcześniej, jest liczona w tysiącach ton. Tuż przed zderzeniem maszynista nie może zrobić nic. Awaryjne hamowanie jest formalnością, bo wiadomo, że skład nie zdąży się zatrzymać ani zwolnić do prędkości, która dałaby kierowcy nadzieję na ujście z życiem.